poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Bieżnia i Święta

Witajcie !

Święta, świętami ale po raz pierwszy w tym czasie udało mi się właściwie zrzucić wagę ! 
Gdy dziś wieczorem weszłam na to znienawidzone urządzenie, zwane elektroniczną wagą, zobaczyłam na niej wynik o 1 kg mniejszy niż przed świętami. Mały triumf ! 



Odkąd zaczęłam ćwiczyć i zmieniłam styl odżywiania się, odrzuciłam słodycze i piję całe hektolitry wody oraz jem 5 posiłków dziennie o regularnych porach chudłam 3 kg w ciągu miesiąca. 
CEL:
Muszę jednak nadmienić, że moim celem nie jest dramatyczna utrata wagi w krótkim czasie!
Nie żebym się obraziła, gdyby ktoś za mnie wykonał tą ciężką robotę ( bo jest ciężka!).
Postanowiłam sobie coś zupełnie innego niż do tej pory.
Zmieniając nawyki żywieniowe na zdrowe i ćwicząc od 3-5 razy w tygodniu  ( 30 minut minimum- ok 2h max ) mam zamiar doprowadzić swoje ciało do porządku. Nie tak na chwile, na stałe.
Pierwszy miesiąc za mną. 
Relacjonuje na blogu od tygodnia moje postępy  ale zanim zaczęłam pisać, wykupiłam karnet open na fitness i siłownie  i chodziłam przez miesiąc 3-4 razy w tygodniu. Rano o 7 chodziłam na siłownię i trening zajmował mi około 1,5 h . Gdy rano nie miałam czasu chodziłam na fitness. Zajęcia  trwają godzinę, tak więc zostawałam na dwóch seriach czasami z wielką przyjemnością zresztą. Ponieważ odkąd przeprosiłam się z siłownią , fitness przestał być dla mnie aż tak męczący. W innym poście opiszę Wam jak wygląda mój trening.



Teraz przez okres świąteczny postanowiłam tego tygodnia nie zmarnować.
Sukcesem jest to, że moja silna wola okazała się być silniejsza niż myślałam. Nie tknęłam słodkości chociaż były WSZĘDZIE. Szczytem moich starań było odmówienie waniliowego ( cudownego !!!)  tortu na domowym przyjęciu. Moja zasada to odżywiać ciało a nie napychać się czymś co go nie odżywi tylko spowolni i jeszcze zatruje.
Biorąc pod uwagę fakt, że w domu było tłoczno przez święta, nie miałam gdzie rozłożyć maty i ćwiczyć tak więc biegałam na bieżni. Mam to szczęście, że w salonie stoi takowa maszyna. Podstawowe funkcje, najtańsza, najprostsza i wystarczająca. Chwała tacie, że ją kupił zanim postanowiłam porzucić figurę pączka bo teraz ją dopiero użyję ! 
Tak więc wracając do biegania biegałam po 30 minut - interwały. moja metoda :
2 min- trucht 7km/h
2-3 min - bieg 10/11 km/h 
1 min- odpoczynek trucht 7k/h 

W ten sposób interwały na zmianę  10/11 na 7 i na odwrót aż do końca prawie.

2 ostatnie minuty - 6.5 km/h żeby się zrelaksować i odpocząć 
COOL DOWN - czyli po czasie 30 minut chodzę jeszcze minutkę zwalniając cały czas do zera.
Po tym czasie bieżnia wskazuje mi odległość 4 przebiegniętych kilometrów ;)

Moja bieżnia posiada bardzo podstawowe funkcje a jej max szybkości to 12km/h.
Posiada manualną regulacje nachylenia i ma 3 poziomy - lecz należy to regulować przed bieganiem.



Pozdrowienia- trzymajcie kciuki ! 
Jak Wam idzie ?

_________________________________
Mój dziennik aktywności 

30 minut bieżnia- 4km dystans 
















2 komentarze:

  1. Marysiuuu! gratuluję silnej woli i motywacji! Ja zaczynam od poniedziałku, wracam do Krk zapisuje się na fitness i budzę swoją wiosnę do życia, nie czekam na pogodę! :)))

    OdpowiedzUsuń